sobota, 14 sierpnia 2010

wtorek, 10 sierpnia 2010

Na Wschód.

Podróż w ukraińskie Gorgany i rumuńskie Fogarasze rozpoczęła się 24 lipca. Zapakowani po brzegi w renault 11, wyruszyliśmy na Wschód. U mnie mega-skrócona relacja, nasze zdjęcia i filmik - u Tomka.

Początek
Jeszcze w Polsce spotkały nas niewielkie trudności techniczne :P Samochód zaczął kaprysić. Jakimś cudem w sobotę wieczorem udało nam się jednak znaleźć części i zrobić małą rewolucję pod maską. Pierwszy nocleg w Ustrzykach, przekroczenie granicy w Krościenku.

Ukraina
Pogoda niezbyt ciekawa. Cerkwie i szerokie drogi usiane dziurami. Dojechaliśmy wieczorem do Osmołody u podnóża Gorganów, okazało się, że z noclegiem i porozumieniem się po polsku nie ma problemu.

Gorgany
Na początek - wycieczka na pace ciężarówki. Uprzejmi kierowcy podwożą nas na inny szlak niż planowaliśmy i ta nagła zmiana wpływa na następne dwa dni... Gubimy szlak gdzieś pomiędzy Grofą a Koniem Grofeckim. Po 2 godzinach błądzenia zaczyna lać. Wychodzimy mimo wszystko wyżej, żeby znaleźć jakiś punkt orientacyjny. Nic nie widać, mgła, nie ma żadnych ścieżek wydeptanych stopą ludzką - kompas i mapa na nic, bo nie wiemy gdzie jesteśmy. Całe szczęście znajdujemy jakieś miejsce na ognisko, w którym jeszcze niedawno obozowali drwale. Nocujemy tam, a drugiego dnia po południu wchodzimy na jakiś szczyt - u góry okazuje się, że to Grofa - jesteśmy uratowani :D Pod wieczór znajdujemy chatkę, gdzie zatrzymali się wcześniej też inni Polacy. Pomagają nam się ogrzać i wysuszyć, a chatka staje się kolejnego dnia naszym miejscem wypadowym na Popadię.
Czwartego dnia wracamy do Osmołody, piątego dnia robi się piękna pogoda, wchodzimy więc na Gorgan, żeby wreszcie zobaczyć jak wyglądają te góry bez gęstej mgły i porobić zdjęcia.


Mołdawia
Nieplanowanym, ale bardzo ciekawym elementem podróży była przejażdżka przez Mołdawię - kraj arbuzów, słoneczników, pól i zielonych równin. Odwiedzamy Kiszyniów, który bardzo kontrastuje z resztą państwa. Właściwie przejechaliśmy prawie cały kraj wzdłuż :P Pogoda dopisała i nawet prawie wysechł mi paszport po gorgańskich ulewach.

Rumunia
Spędzamy dwa dni nad Morzem Czarnym na campingu, następnie kierujemy się w Fogarasze. Drogą asfaltową można dojechać tam na wysokość ponad 2000 m n.p.m. Wspaniałe szczyty, piękne widoki z góry i tysiące trawersujących owieczek. Śpimy na szczycie trasy transfogaraskiej, nocna wichura dosłownie kładzie namiot na nasze twarze, nie da się spać... Następnego dnia idziemy w góry, pół dnia wędrujemy i wracamy.
Kolejny nocleg na campingu gdzieś na Wyżynie Transylwańskiej, spotkaliśmy tam kilka grup turystów ze Śląska :). Jedni z nich polecili nam zwiedzenie jaskini Meziad niedaleko miejscowości Beius (Góry Zachodniorumuńskie) - pojechaliśmy tam następnego dnia, udało nam się ją zwiedzić z przewodnikiem, który mówił trochę po angielsku, a nawet umiał parę słów po polsku ;) Namiot rozbiliśmy u niego na podwórku, w nocy przyszła burza, ale namiot + folia malarska nie zawiodły kolejny raz.

Węgry i Słowacja przejazdem, przekroczenie granicy i nocleg niedaleko Nowego Sącza.
Dwa tygodnie INTENSYWNYCH wrażeń ;D